piątek, 2 grudnia 2016

Myśl szczera, prostolinijna...

Zastanawialiście się kiedyś gdzie jest Wasze miejsce? Cokolwiek to znaczy, jakkolwiek rozumiecie to pytanie? ... gdzie czujecie się sobą...które miejsce na ziemi daje wam poczucie bezpieczeństwa i spokój wewnętrzny? gdzie popadacie w nieskomplikowaną myśl człowieczą taką prostolinijną i szczerą?
Co a może kto sprawia wszystko to czego ręką ludzką nie jest się w stanie objąć a rozumem pojąć?
Najmocniej odczuwam siłę przypływu uczuć i ogromną potrzebę dzielenia się z drugim człowiekiem właśnie w tym okresie... umacniam się też w przekonaniu że święta które nadchodzą ale też inne w roku występujące ,nie mogą się odbyć w samotności i gdzieś daleko bez rodziny... żadne miejsce na ziemi nie jest mnie wstanie oczarować tak bardzo abym spakowała walizkę i poleciała pod palmę i piła soczyste mleko kokosowe prosto ze świeżo wyżłobionej dziury owocu...
bo moc i siła która płynie ze spotkań z moją rodziną pokutuje na cały następny dzień tydzień miesiące i lata...
bo w snach mych najpiękniejszych jawił mi się zawsze obraz przepiękny...
Że staropolska wieś... że wjeżdżam saniami które ciągną konie zziajane i para bucha im z pyska ale zadowolone że ciągną... i widzę malutkie, chatki, stodoły i zabudowy drewniane jeszcze.... i cisza dudni w uszach i Polską wsią pachnie powietrze, serdeczność z każdego rogu wychodzi i ławki zasypane puchem pod domem... tak ławki pod domem są piękne bo spotkania wskazują... że czas dla sąsiada mamy i dla siebie...
a w tych chatach światło w największym pokoju i ludzi pełno i gwar taki że na dworze słychać... choinka z pobliskiego lasu pachnąca i całe pokolenia tańczące wokoło... piernikowy zapach ciągnie za nosy... kolędy na głosów milion śpiewane i śmiechu dużo bo sweter z reniferem babcia wydziergała po raz kolejny ale przecież kolor inny a on pamiątką na całe życie najpiękniejszą....ci ciut więksi w okno nosy powtykali i patrzą na niebo czy święty gdzieś nie leci przypadkiem... a w tem myk ci ciut jeszcze starsi pakunki pod drzewko i radość i piski i skaczą pod sufit...
Taki sen i wiele innych mam ja i miejsce to na ziemi też już mam ... i wieś swoją Polską i rodzinę co może saniami nie pędzi ale w samochodzie swoje konie pochowane rozwija pędząc do nas na spotkania przy choince... i gwar duży i radości wiele, łzy szczęścia płyną nieraz... starszyzna opowieści snuje mniejsi z otwartą buzią słuchają namiętnie...
I wtedy nieskomplikowane te myśli, prostolinijne- że pięknie tak z nimi wszystkimi.

I pierwsze poczyniłam przygotowania do tego czasu. Pierniczki piekliśmy z najmniejszym mym najukochańszym... teraz leżakują i czekają .






8 komentarzy:

  1. Ja nie wiem jak Ty to robisz:) to magia chyba.. Dawaj tylko szybko przepis na te pierniki, bo ten zapach to aż tu u siebie czuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie to wszystko ujęłaś...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisałaś, wyobraziłam sobie te obrazy. Pierniczki wyszły super. Ja dzisiaj upiekłam pierwszą turę, która bardzo szybko znika. Za tydzień będzie powtórka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mocno schowałam po zapewne też wszytsko by zniknęło przed nadejściem świąt

      Usuń
  4. Pieczenie pierników to wspaniały wstęp do świąt:)

    OdpowiedzUsuń